środa, 30 września 2015

Pierwsza wizyta na psim wybiegu (Ogród Krasińskich)

Od dwóch i pół roku, pomijając wakacje i okazjonalne wyjazdy całą rodziną, na spacery chodzimy z Azrą ciągle w te same miejsca. Kursujemy między Lasem Bródnowskim, Parkiem Bródnowskim, a okolicami naszego osiedla. W końcu stwierdziłam, że dość tej monotonii! Czas zacząć ruszać się gdzieś dalej, bo ten lasek i park, chociaż fajne i tak dalej, to już niestety wychodzą mi bokiem. Są jeszcze Pola Mokotowskie (na których i tak rzadko bywamy), ale w takiej od nas odległości, że jak mam szykować się na taką "wyprawę" to już wolę pojechać gdzieś indziej w podobnej odległości, a zobaczyć coś nowego. Zainspirowana tym brakiem różnorodności w naszym spacerowym harmonogramie postanowiłam poszperać trochę w internetach i wyszukać jakieś nowe, ciekawe miejsca na spacer z psem. Na razie tylko w obrębie Warszawy ze względu na dysponowanie przez nas ograniczona ilością środków transportu, ale kiedyś, mam nadzieję, wyjdziemy też poza granice tego miasta.

W tygodniu nie ma czasu nawet na porządny spacer w okolicy, a co dopiero gdzieś dalej, więc nasze "wyprawy w nieznane" będą odbywały się w weekendy. Chciałabym utrzymać stałe tempo - jedno nowe miejsce co weekend. I tak aż do wyczerpania pomysłów :) A potem kontynuować weekendowe wyprawy w te miejsca, które najbardziej nam się spodobają. Moja lista, na którą nawet poświęciłam oddzielną blogową zakładkę (zajrzyjcie :) zawiera między innymi wybieg dla psów przy Parku Krasińskich i od tego właśnie miejsca rozpoczęłyśmy naszą "misję". Dlaczego? Sporo o nim słyszałam, a poza tym nigdy wcześniej nie byłyśmy na żadnym, nawet najmniejszym wybiegu dla psów i byłam ciekawa, jak to w praktyce wygląda. Dzisiaj publikuję relację z tejże wycieczki :)

niedziela, 27 września 2015

Spacerowe absurdy, czyli historie z życia psiarza wzięte

Z pewnością każdy psiarz spotkał się kiedyś na spacerze z jakąś nieprzyjemną sytuacją, dziwnym tekstem usłyszanym z ust innej osoby na psi temat. Wiecie więc, jak bardzo takie momenty potrafią wyprowadzić człowieka z równowagi. Miałam nieszczęście znaleźć się w centrum kilku takich nieprzyjemnych lub po prostu dziwnych/śmiesznych zdarzeń, którymi chcę się z Wami podzielić. Może dzięki temu poczuję się nieco lepiej :)

piątek, 25 września 2015

Pies "wybiegany" bez wychodzenia z domu? To możliwe! (FILM)

Po sterylizacji i założeniu szwów (które swoją drogą wczoraj zostały zdjęte:) Azra musiała mieć niestety ograniczoną ilość ruchu i w domu spędzała więcej czasu niż zazwyczaj. Nasze spacery były krótkie i odbywały się tylko na smyczy. Nie pozwalałam jej biegać ani buszować w zaroślach, więc musiałam wymyślać jej różne domowe zajęcia, inaczej oszalałaby z nudów. Były to m. in. zabawy z kulą - smakulą, KONGi i przede wszystkim trening umysłowy, czyli pojedyncze ćwiczenia obi, sztuczki i... uwaga, uwaga... kształtowanie. Tak, kształtowanie! Mój pies nie jest z reguły zbyt samodzielny i pewny siebie, i przy nauce nowych sztuczek do tej pory zawsze oczekiwał mojej pomocy. O kształtowaniu, które wymaga od zwierzęcia kreatywności i niezależności (i które ja uwielbiam), mogłam jedynie pomarzyć.

niedziela, 20 września 2015

Akcja - sterylizacja! EDIT: filmik :)


 Z zamiarem wysterylizowania Azry nosiłam się już dość długo, praktycznie od czasu wzięcia jej do siebie. Z jednej strony obowiązek wykonania tego zabiegu mamy na umowie adopcyjnej, z drugiej - zrobiłabym to też nie mając takiego obowiązku. Brak problemów z wyjazdami/szkoleniami/spacerami bez smyczy ze względu na brak cieczek, mniejsze ryzyko zachorowania na nowotwór i inne choroby, ułatwione kontakty z pobratymcami - to tylko kilka z wielu zalet sterylizacji. Chciałam zrobić to jak najszybciej, jednak długo nie nadarzała się odpowiednia okazja. Planowałam zabieg wykonać w jednej z zaufanych lecznic w moim rodzinnym mieście, głównie ze względu na niższe koszty niż w stolicy, ale Azra nie dostała cieczki wtedy, kiedy powinna i termin nam nie odpowiadał. Potem to już trzeba było czekać na kolejną. Następnym razem też coś wypadło i ciągle odkładałam to na później. Tak wyszło, że dopiero teraz udało mi się za to zabrać, ale lepiej późno niż wcale.

poniedziałek, 14 września 2015

Jak pies z koniem, czyli z Azrą w świecie czterokopytnych


 Minęły już trzy tygodnie od czasu naszego powrotu ze wspólnego obozowania. Sprawy związane z przeprowadzonym zaraz po powrocie do domu remontem oraz wybieraniem się przeze mnie do nowej szkoły sprawiły, że przez ten czas nie miałam ani czasu, ani zwyczajnie ochoty i natchnienia, żeby zdać porządną relację z wyjazdu. Po części też nie mogłam po prostu uwierzyć, że to już koniec... W tej chwili remont zmierza ku końcowi, a emocje związane z edukacyjną przeprowadzką nieco opadły, więc wreszcie jestem gotowa na mentalny powrót do czasów pobytu w tym wyjątkowym miejscu.