sobota, 1 sierpnia 2015

Wielki Test Odpowiedzialności. Czy dam sobie radę?

Jutro wyjeżdżam. Znowu.

Tydzień pomiędzy dwoma wyjazdami to dla mnie taki optymalny czas, żeby poogarniać wszystkie miejscowe sprawy, uzupełnić zapasy i zresetować umysł przed dalszymi wojażami. Ale dłużej siedzieć w domu nie mogę. Muszę wykorzystać ten wolny czas najlepiej, jak się da i w tym celu wybieram się na dwutygodniowy obóz jeździecki, na wieś, dość daleko od domu. W to samo miejsce jeżdżę od lat. Pierwszy raz byłam tam jakieś pół roku po pierwszej w moim życiu lekcji jazdy konnej i zakochałam się w tym miejscu. Urzekło mnie w nim wiele rzeczy; konie (to oczywiste;), okolica, atmosfera, luz i swoboda panujące na obozach, ale przede wszystkim ludzie związani na różny sposób z tą stajnią. Tam nie czujesz się, jakbyś rozmawiał z instruktorem, ale z godnym zaufania przyjacielem, chociaż znasz go od kilku dni (jeśli jesteś tam 1szy raz). Na obozie jednorazowo jest max. 10 osób, co pozwala mi poznać dobrze każdą z nich. Z niektórymi widuję się co roku :) W każdym razie w chwili obecnej nie wyobrażam sobie wakacji bez wizyty w tym miejscu.