sobota, 1 sierpnia 2015

Wielki Test Odpowiedzialności. Czy dam sobie radę?

Jutro wyjeżdżam. Znowu.

Tydzień pomiędzy dwoma wyjazdami to dla mnie taki optymalny czas, żeby poogarniać wszystkie miejscowe sprawy, uzupełnić zapasy i zresetować umysł przed dalszymi wojażami. Ale dłużej siedzieć w domu nie mogę. Muszę wykorzystać ten wolny czas najlepiej, jak się da i w tym celu wybieram się na dwutygodniowy obóz jeździecki, na wieś, dość daleko od domu. W to samo miejsce jeżdżę od lat. Pierwszy raz byłam tam jakieś pół roku po pierwszej w moim życiu lekcji jazdy konnej i zakochałam się w tym miejscu. Urzekło mnie w nim wiele rzeczy; konie (to oczywiste;), okolica, atmosfera, luz i swoboda panujące na obozach, ale przede wszystkim ludzie związani na różny sposób z tą stajnią. Tam nie czujesz się, jakbyś rozmawiał z instruktorem, ale z godnym zaufania przyjacielem, chociaż znasz go od kilku dni (jeśli jesteś tam 1szy raz). Na obozie jednorazowo jest max. 10 osób, co pozwala mi poznać dobrze każdą z nich. Z niektórymi widuję się co roku :) W każdym razie w chwili obecnej nie wyobrażam sobie wakacji bez wizyty w tym miejscu.


Jadę tam 5ty raz, ale po raz pierwszy, dzięki życzliwości właścicieli, zabieram ze sobą psa. A gdyby tego było mało - młodszą siostrę. O ile siostra potrafi o siebie zadbać jako tako i nie wymaga "trzymania za rączkę", o tyle Azrę muszę mieć pod stałą kontrolą. Będzie to dla mnie spore wyzwanie - być uczestnikiem obozu wraz z jego wszystkimi zajęciami i obowiązkami, i jednocześnie sprawować opiekę nad czworonogiem. Czworonogiem, który nie może być puszczony po podwórku samopas. Psem, który jest nieufny wobec obcych i pilnie strzeże swojej przestrzeni osobistej. Futrzakiem, któremu należy zapewnić odpowiednią dawkę ruchu, nakarmić te 2 razy dziennie, o czym - wstyd się przyznać - zdarza mi się zapomnieć w domu, a co dopiero na wyjeździe, i zapoznać z nową okolicą, ludźmi, zwierzętami, a przy tym popracować od czasu do czasu. I jak to wszystko ogarnąć?

Przez lata nauczywszy się ramowego planu dnia obowiązującego na tym obozie, spróbowałam wpleść psie obowiązki we wszystkie dostępne luki. Ustaliłam sobie, co kiedy mniej-więcej będę robić i gdzie w tym wszystkim znaleźć czas dla psa. Ponieważ czekają mnie poranne dyżury w stajni, poranne spacery z Azrą będą musiały być realizowane jeszcze przed wyżej wymienionymi. A to oznacza wstawanie o skandalicznie wczesnej godzinie; zdecydowanie zbyt wczesnej, jak na wakacje. Mam ambicję poświęcać psu rano godzinę czasu na wyszalenie się przed dniem, którego dużą część będzie musiała spędzić w domku, w swojej klateczce lub chociaż zamkniętym pokoju, a co z tego wyjdzie - to się okaże. A więc poranne psie obowiązki obejmują dłuższy spacerek i śniadanko. Mam nadzieję, że podczas moich posiłków pies będzie mógł mi towarzyszyć. Potem Azra będzie sobie grzecznie spać u siebie, podczas gdy ja udam się na pierwszy trening. Po treningu następuje zazwyczaj spore zamieszanie; trzeba szybko po sobie posprzątać i wyprowadzić wszystkie konie, kucyki i osiołki - w liczbie ok. 35 - na odpowiednie padoki. Potem ścielenie, sprzątanie stajni i w nagrodę obiad. Zazwyczaj po tym posiłku jest czas wolny dla obozowiczów czyli robimy to, co nam się żywnie podoba. Serio, serio ;) Ten czas mam zamiar poświęcić na drugi spacer z Azrą - o ile nie będzie za gorąco -, karmienie i ewentualne mizianki albo ćwiczenia. Później drugi trening, w między czasie podwieczorek i trochę wolnego czasu kiedy to będę mogła pod kontrolą wypuścić psa na zewnątrz. Po kolacji tylko krótkie wyjście "na siku", bo wątpię, żebym miała siłę na coś więcej. Dodatkowo wszelkie kontakty z innymi osobami i psami tylko pod moim okiem.

Niby wszystko ładnie poukładane, a jednak rzeczywistość nie musi okazać się tak kolorowa i mam tego pełną świadomość. Wszystko zależy od mojego zdyscyplinowania, ale też od zachowania Azry, które w nowym miejscu i okolicznościach może się zmienić.

To, czego się najbardziej obawiam, to kwestia czy domkowi współlokatorzy wezmą sobie do serca moje prośby o ostrzeżenia dotyczące obchodzenia się z Azrą. W stajni, do której jedziemy, mieszka czekoladowa labradorka, znosząca wszelkie ludzkie widzimisie względem czworonoga, jak zaczepianie, ciąganie za uszy, poklepywanie, głaskanie podczas gdy sobie drzemie, siadanie na grzbiecie, dotykanie absolutnie wszystkich części ciała itp. No niestety (albo stety) mój pies nie pozwala sobie na takie traktowanie i nieuszanowanie mojej prośby o niezaczepianie psa, kiedy nie wykazuje on chęci kontaktu z człowiekiem, może się skończyć niezbyt przyjemnie. Dla mnie to bardzo istotna kwestia, bo od tego zależy ilość swobody, jaką będzie mieć Azra na obozie. Będziemy oczywiście uzbrojone w kaganiec, gdyby zaszła jakakolwiek potrzeba jego użycia, ale szczerze liczę, że obejdziemy się bez.

Ten obóz będzie moim Wielkim Testem Odpowiedzialności i mam nadzieję zdać go z dobrym wynikiem. To, że nie jestem dorosła nie oznacza, że nie mogę być dojrzała. (A przynajmniej sprawiać takie wrażenie :P) Życzcie mi (nam) powodzenia! :)

6 komentarzy:

  1. No to w takim razie trzymam za was kciuki :) powodzenia!
    | thindogs.wordpress.com |

    OdpowiedzUsuń
  2. Trudne zadanie przed Tobą, ale trzymam kciuki! Na pewno jakoś to wszystko ogarniesz :)
    Udanej zabawy na obozie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Życzę powodzenia w zrealizowaniu wszystkich planów - na pewno dasz radę i obie z Azrą będziecie zachwycone tym obozem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Powodzenia, trzymam za Was kciuki :)
    Nie zapomnij nakarmić Azry ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiedziałam, że jeździsz konno :D Witaj w klubie, ja też patatajtałam przez 7 lat, nawet załapałam się na brązową odznakę, ale musiałam zrezygnować z przyczyn wyższych i przyznam, że czasami mi tego brakuje. Zaciskam za Was kciukasy, dacie radę dziewczyny! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja również miałam taki problem czy dam radę sobie z wychowaniem psiaka tym bardziej, że był on wzięty ze schroniska. Jak na ten moment uważam, że wszystko udaje się znakomicie i pies jest zadowolony. Dbam o niego najlepiej jak potrafię i również kupuję różnego rodzaju kosmetyki aby go pielęgnować. Fajne rzeczy mają w sklepie groomerskim https://sklep.germapol.pl/ i właśnie tam staram się robić zakupy.

    OdpowiedzUsuń

Z pewnością masz coś do powiedzenia - komentuj śmiało :) Każdy komentarz to +10 do motywacji!