piątek, 23 stycznia 2015

O naszym szkoleniowym doświadczeniu zdań kilka

Kiedy byłam mała uczyłam prostych sztuczek psy członków mojej rodziny, znajomych. Nie miałam jeszcze  wtedy wiedzy na temat szkolenia psów, działałam raczej instynktownie przy tym opierając się na jednej jedynej książce o tresurze, jaką miałam. W efekcie moich starań wszystkie psy, z którymi miałam do czynienia do perfekcji opanowały komendę "siad" oraz "leżeć", a z niektórymi doszłam nawet do etapu dawania łapy! :D Wiedziałam, że w przyszłości będę pracować ze zwierzętami i nie mogłam doczekać się momentu kiedy będę mogła mieć własnego psa (wtedy to był szczyt moich marzeń!). Wiele lat później, kiedy moje marzenie się spełniło, Azra - chcąc, nie chcąc - stała się moim królikiem doświadczalnym w kwestii wychowania, tresury, sportu i w ogóle wszystkiego, co z psami związane. To mocne słowa, ale taka jest prawda; pierwszy pies kogoś, kto interesował się takimi rzeczami od dawna, ma przechlapane ;)

Azra jest ofiarą wszystkich moich błędów wychowawczych, których z pewnością nie powtórzę w stosunku do kolejnych czworonogów, wypróbowałam na niej chyba wszystkie metody szkolenia, czasami przesadzałam z intensywnością sesji i moimi oczekiwaniami wobec młodego, początkującego psa, co nie do końca wyszło jej na dobre, ale w końcu kiedyś musi być ten pierwszy raz... Teraz już wiem mniej - więcej, co robiłam (lub nadal robię) źle, nad czym muszę pracować, jak postępować z psem tak wrażliwym jak ona. Zaczęłam rysować sobie w głowie obraz tego, jak powinno wyglądać zdrowe szkolenie wplecione w codzienne życie z psem.

Ambitna sztuczka "poproś" ;) fot. Zuzanna Marczuk

Na początku szalałam oczywiście za sztuczkami (w chwili obecnej umiemy ich ponad 20). Turlanie się, obroty, czołganie, skakanie przez obręcz, przybijanie piątki w MIESIĄC - czemu nie? Ćwiczyłyśmy po kilka razy dziennie! Teraz wydaje mi się to szaleństwem. Za bardzo męczyłam ją z tym, szkoda, że dopiero niedawno to sobie uświadomiłam. Nie byłam dobrym trenerem...
Po jakimś czasie przystopowałam trochę ze sztuczkami i zaczęłam interesować się psimi sportami. Na pierwszy ogień poszło agility, bo modne, bo fajne, nie za trudne. W ogródku ustawiałam sobie kilka prowizorycznych przeszkód i skakałyśmy sobie przez nie. Było fajnie, bo Azra bardzo lubi skakać i to jest zdecydowanie sport dla niej, ale nic więcej w tym kierunku nie zrobiłyśmy, bo zwyczajnie nie miałyśmy warunków.
Kiedy odkryłam obedience, pojawiło się kilka problemów. O ile w agi nagrodą dla mojej sucz był sam skok plus smakowity kąsek, o tyle w obi potrzebne jest zbudowane odpowiedniej motywacji na smaki, ale i na zabawki, a pies musi czerpać przyjemność już z samej pracy z przewodnikiem. Jestem człowiekiem niecierpliwym i mam naturę perfekcjonisty (do szewskiej pasji doprowadzają mnie sytuacje, w których nie mogę zrobić czegoś idealnie), więc teoretycznie zupełnie nie nadaję się do tego sportu ;) Z elementów obedience robiłyśmy sobie tylko zmiany pozycji (bardzo amatorsko) i zostawanie, które do tej pory jest naszą najlepiej zgeneralizowaną komendą :)

W trakcie szkolenia Super Pies - nauka chodzenia przy nodze. Uwielbiam to jej skupienie :)

I tak przez około rok ćwiczyłyśmy sobie różne rzeczy bez konkretnego celu, a ja w tym czasie chłonęłam wiedzę z niebywałą szybkością i w hurtowych ilościach. Przekopywałam internet wzdłuż i wszerz w poszukiwaniu szkoleniowych porad. Po kilku negocjacjach (to dla mnie szansa, to otworzy przede mną nowe możliwości, to wcale nie jest drogie, no mamoooo, no...) moja Mama zgodziła się na zapisanie nas do szkoły dla psów. Byłam wniebowzięta! Wiedziałam, że w końcu jakiś profesjonalista zobaczy, co osiągnęłyśmy, oceni nas i pokieruje dalej. I tak trafiłyśmy do Kamigi. Tam przeszłyśmy kurs Super Pies, podczas którego miałam okazję zaobserwować, jak ze swoimi psami pracują inni, zwykli ludzie. Czeka nas jeszcze egzamin końcowy, którego nie zdamy jeśli natychmiast nie weźmiemy się do roboty :P

Jako nieletnia, uczęszczająca do szkoły mieszkanka województwa mazowieckiego jestem w tym momencie na feriach (wiem, że mi zazdrościcie), ale kiedy tylko skończę się obijać zapiszę się na indywidualne spotkania z którymś ze sportowych trenerów z Kamigi. Wybierzemy się na spotkanie zapoznawcze, na którym zaprezentujemy swoje umiejętności oraz powiedzą nam, do którego sportu najbardziej się nadajemy. (drżyjcie nasi przyszli rywale!) Oprócz w/w dwóch klasyków rozważam dog dancing, na który namawia mnie nasza dotychczasowa trenerka. Się pożyje, się zobaczy ;)

8 komentarzy:

  1. Wiesz 20 sztuczek to na prawdę dużo! :). Świetne zdjęcia.

    Zapraszamy i obserwujemy
    http://przygodys.blogspot.com

    Pozdrawiamy
    Laura&Shira

    OdpowiedzUsuń
  2. 20 sztuczek to moim zdaniem bardzo dużo :). My umiemy nawet nie dziesięć :P. Zapraszam na mojego bloga i proszę zaobserwuj! Poleć znajomym!
    swiatoczamibeethovena.blogspot.com.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie, że się rozwijacie!:) Oby tak dalej, trzymam kciukI! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ćwiczyłyście u Kasi? Jeżeli tak, to wcale mnie nie dziwi, że namawia Was na dog dancing, bo to chyba jeden z jej ulubionych sportów. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, u Kasi ;) Właśnie zastanawiałam się, co ona ma z tym dog dancing'iem, bo ciągle nas namawia żebyśmy tym się zajęły, mimo, że ja nigdy nie myślałam o tym sporcie. :)

      Usuń
  5. W szkoleniu psa najgorsza jest właśnie niecierpliwość. Nawet osobom, które za późno nagradzają, mają słabą koordynacje lub nie mają zdolności, łatwiej przychodzi szkolenie psów niż treserom niecierpliwym. Więc przede wszystkim popracuj nad tym, bo większość błędów psów jest powodowanych przez człowieka. U mnie na przykład jest najgorsza mowa ciała, muszę się bardzo kontrolować żeby nie dawać psu mylnych sygnałów. Aaale to wszystko jest kwestią wyuczenia, więc życzę powodzenia w dalszej pracy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bartek Wolnowski25 czerwca 2019 23:06

    Kiedyś również miałem ochotę nauczyć mojego psiaka kilku komend ale niestety nic z tego nie wyszło. Najważniejsze jest dla mnie to, że lubi on chodzić ze mną na spacery i po prostu się słucha. Wtedy zabieram niezbędny zestaw kosmetyków i akcesoriów kupionych w sklepie groomerskim https://sklep.germapol.pl/ i już pupil wie, że będzie akcja pielęgnacja.

    OdpowiedzUsuń

Z pewnością masz coś do powiedzenia - komentuj śmiało :) Każdy komentarz to +10 do motywacji!