niedziela, 29 listopada 2015

W grupie siła! Relacja z drugiej edycji Spaceru Miejskiego w Warszawie

Pamiątkowe zdjęcie u celu wędrówki. Kto nas widzi? :D

Psi światek obfituje w przeróżne wydarzenia łączące pasjonatów sportów kynologicznych czy po prostu miłośników psów. Obserwuję, jak bardzo rozwinięta jest ta sfera życia (świadomego życia) z psem, od kiedy tylko dostałam własnego psa w swoje łapki. Okazuje się, że imprez związanych z kynologią, mniejszych czy większych, jest całe mnóstwo i nie sposób być obecnym na wszystkich, chociaż chciałoby się. Staram się nie być biernym obserwatorem w tej kwestii. Chcę brać czynny udział w różnych psich wydarzeniach, więc gdy tylko widzę w sieci ogłoszenie o planowanej imprezie wczytuję się dokładnie w jego treść wyszukując kwestie, jak miejsce, koszt czy data, które mogłyby nam ewentualnie uniemożliwić wzięcie udziału. Kiedy przed oczami mignęło mi na fb wydarzenie zatytułowane "Spacer Miejski (...)" organizowane przez poniekąd znane mi osoby, w miejscu oddalonym od nas o akceptowalną odległość, o pasującej dacie i całkowicie niepłatne, wiedziałam, że muszę tam być choćby nie wiem co. Zadeklarowałam naszą obecność i w taki oto sposób trafiłyśmy na nasz pierwszy grupowy spacer. Kolejny krok ku byciu bliżej kyno - światka, bliżej swojej pasji. :)


Obserwowanie zmagań sportowców na DCDC czy DG (wspominam akurat o tych zawodach, bo tylko na nich do tej pory bywałyśmy), łażenie po stoiskach i kręcenie się pomiędzy polami startowymi w szumie i jazgocie z psem na drugim końcu smyczy to zupełnie coś innego niż pokonywanie wyznaczonej trasy przez samo centrum miasta w średniej wielkości grupie ogarniętych (!) psów i ich właścicieli, przeplatane przerwami na zabawy i gonitwy z kolegami w bezpiecznych miejscach oraz ćwiczeniami i przede wszystkim porządną dawką socjalu. Zarówno zawody, jak i taki zorganizowany spacer są kynologicznymi "eventami", ale o jakże odmiennych charakterach. Po dzisiejszym dniu stwierdzam, że bardzo podoba mi się ta druga forma spędzania czasu z psem. Ta sobota była świetnym dniem, ale po kolei...

Jako miejsce spotkania wyznaczony został skraj Parku Szczęśliwickiego, trawnik tuż przy pętli autobusowej/stacji Veturilo. Zbiórka planowana była na godzinę 11:00 plus 15min dla spóźnialskich. ;) Ja i Azra wyszłyśmy z domu ok. godz. 9:30, o 9:50 siedziałyśmy już w autobusie. Prawie godzinę i jedną przesiadkę później byłyśmy już na miejscu.Wysiadamy z autobusu linii 186, ja zadowolona, że jesteśmy przed czasem, Azra, że może rozprostować kości i idziemy na miejsce zbiórki. Na której nikogo nie było, co trochę zbiło mnie z tropu. Czyżbyśmy były pierwsze? Na szczęście zaraz dostrzegłam w oddali organizatorkę wraz z psami, a za chwilę zaczęła schodzić się reszta uczestników. Z zaskoczeniem odkryłam, że przyjechała również pewna Pani z kundelkiem Jazz'em, której kiedyś sprzedałam psie akcesoria i później nie utrzymywałam żadnego kontaktu...

Spacer odbył się na trasie Park Szczęśliwicki -> Pole Mokotowskie -> Pałac Kultury, przy czym pomiędzy tymi punktami zatrzymywaliśmy się w jeszcze paru innych miejscach, a to na zdjęcia, a to na psie harce lub po prostu czekaliśmy na spóźnialskich. ;) Marsz upływał nam głównie na toczeniu ciekawych rozmów. Moją pierwszą rozmówczynią była przemiła "Pani od Jazz'a", później wciągnęła mnie w rozmowę właścicielka dwóch psiaków: kundelka i papillionki (z natłoku wrażeń uciekły mi gdzieś z pamięci imiona, za co bardzo przepraszam). To bezcenna pomoc treningowa - wzajemne wymienianie się doświadczeniami. Rozmowa z drugą osobą, także borykającą się z problemami swojego psa (chciałabym zobaczyć choć jednego, który ich nie ma), pozwala wzbogacić swoją wiedzę, a jednocześnie nabrać do tego wszystkiego dystansu i uczy cieszyć się chwilą. :)

Na spacerze obecne były przeróżne psy - starsze, szczenięta, sportowcy i kanapowce. Socjalne oraz te utrzymujące dystans. Rasowce i kundelki. Mimo tej różnorodności wszystkie czterołapy potrafiły się całkiem dobrze dogadać, co osobiście uważam za cudowne. :) Psy bardziej energiczne nie zaczepiały tych spokojnych, jednocześnie szukając sobie towarzystwa wśród pobratymców dorównujących im temperamentem. Psy mające niekiedy problemy z kontaktami międzypsimi pięknie współpracowały z właścicielami. Nieśmiałe oswajały się z sytuacją, a tym zbyt rozemocjonowanym udawało się uspokoić. Na spacerze nie było ani jednego idealnego psa, a jednak udało nam się stworzyć zgraną ekipę spacerową. Czy to nie jest piękne? Obecni byli m. in. Heaven, Beryl, Lara i Korso, Fru, Free, i wiele innych.

Jednym z ciekawszych momentów spaceru była przeprawa podziemnym przejściem w Centrum w celu dostania się pod Pałac Kultury. Wyobraźcie sobie stado kilkunastu psów z właścicielami gdzieś na drugim końcu smyczy opanowujące podziemne przejście. Miny ludzi - bezcenne. :P W większości na szczęście były to pozytywne reakcje.

Jeśli chodzi o moją Azrę jestem z niej bardzo zadowolona. Na początku, kiedy staliśmy i czekaliśmy na hasło do startu była dość spięta i aż trzęsła się jak galaretka, ale z czasem, kiedy już ruszyliśmy, oswoiła się z nową sytuacją i poradziła sobie naprawdę świetnie. Myślałam, że będzie mieć problem z odnalezieniem się w tak licznej grupie nieznanych psów i ludzi, a tu niespodzianka. Mój pies nie przestaje mnie zaskakiwać, pozytywnie oczywiście! Na Polu Mokotowskim udało mi się z nią poćwiczyć chwilę obi w ramach skarmiania śniadania. Rozproszenia dookoła były, delikatnie mówiąc, duże, ale Azra mimo szalejącego wokół niej tabunu psów skupiła się na mnie i wykonała wszystko, o co ją prosiłam. Równaj? Jasne! Zostań? Oczywiście! (paczka parówek się należy)

Organizatorom gratuluję urządzenia super spaceru, a wszystkim uczestnikom dziękuję za możliwość spędzenia tego czasu w doborowym towarzystwie. Te 3 godziny były bardzo dobrze wykorzystanym czasem, ja i Azra wróciłyśmy do domu zmęczone, ale bardzo zadowolone. Liczymy, że kolejna edycja odbędzie się już niedługo!



Po więcej informacji na temat Spaceru Miejskiego, zdjęć i filmików udajcie się tutaj: Spacer Miejski edycja II.

11 komentarzy:

  1. Zazdroszczę takiego dużego spaceru i to z dużym towarzystwem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musisz kiedyś wybrać się z Kentucky'm do nas na taki spacer. Obiecuję mnóstwo pozytywnych emocji i przygód. :)

      Usuń
  2. Fajnie, że odkurzyłaś bloga. :)
    Żałuję, że mnie nie było, chociaż przypuszczam, że taka grupa + miasto to jednak byłoby dla moich burków nieco za dużo. Chętnie natomiast wybrałabym się na taki spacer w towarzystwie 2, maksymalnie 3 spokojnych, zrównoważonych psów, które wiedzą, co to znaczy ignorowanie upierdliwej gównażerii. ;)
    Swoją drogą, mam nadzieję, że za tydzień mój tajny projekt dostarczy podobnie pozytywnych wrażeń. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam dwumiesięczny kryzys. Ten z tych typu: "to bez sensu, nie umiem pisać, to głupie, jestem beznadziejna, nie umiem robić zdjęć, nie mam pomysłów itd."... Ale dobrze wiedzieć, że ktoś tu jeszcze zagląda.

      Jeśli chodzi o super-tajny-projekt to już zacieram rączki i nie mogę się doczekać :D A skoro tajny, to pewnie nie będę mogła po pierwszym spotkaniu o nim napisać...?

      Usuń
    2. Możemy się umówić, że na blogu o super-tajnym-projekcie napiszesz po drugim spotkaniu? Wtedy będziemy wiedziały, czy to wypali i czy założona przeze mnie formuła ma sens. :)

      Usuń
    3. Jasne, może być nawet po trzecim.

      Usuń
  3. Mogę sobie wyobrazić reakcje ludzi spoza grupy - skoro przedzierając się przez miasto w towarzystwie pięciu psów wzbudzałyśmy zainteresowanie, to taka sfora musi być odbierana jako prawdziwa sensacja ;) Zaplanowane spacery, gdzie każdy ma kontrolę nad swoim psem to super sprawa - wiadomo, że czworonogi mają lepsze i gorsze dni, ale świadomość, że przebywamy w gronie ogarniętych i panujących nad sytuacją ludzi sprawia, że nie musimy nieustannie martwić się "jak to będzie". Komfort brania odpowiedzialności tylko za swojego zwierzaka (a nie także za te, którymi nie interesuje się właściciel) jest nieoceniony. Sama swego czasu miałam okazję w paru takich spacerach uczestniczyć i odbierałam je zupełnie inaczej, niż przypadkowe spotkania w parku (takie typowe "pieski mają razem pobiegać"; oczywiście nic w tym złego - co kto lubi). Jednym słowem - zazdrościmy!
    Brawa dla Azry za bycie grzecznym pieskiem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, sensacja jak się patrzy! Wzrok absolutnie wszystkich osób w metrze skierowany na nas, a właściwie na nasze psy. ;) A przez cały czas trwania spaceru podchodzili do nas ludzie z pytaniem, co to za psia impreza.

      Z takich spontanicznych spacerów z przypadkowo spotkanymi osobami zazwyczaj nic dobrego nie wynika, bo właściciele sobie plotkują, a psy biegają dookoła bez kontroli.
      Zapraszamy do nas na następny taki spacer!

      Brawa przekazane. :D

      Usuń
  4. Chyba wybiorę się na kolejną edycję. Ostatnio mi nie styka kompletnie. A widzę znajome pysie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybieraj się, wybieraj, bo warto, super okazja do socjalu (psiego i ludzkiego :D), a i my chciałybyśmy Was poznać. :)

      Usuń
    2. To tym bardziej mam motywację :)

      Usuń

Z pewnością masz coś do powiedzenia - komentuj śmiało :) Każdy komentarz to +10 do motywacji!